Turysta w kapeluszu
zawsze generuje problemy. Obojętnie czy przykrywa czerep czarnym
melonikiem, korkowym safari czy fantazyjną panamą. Wystarczy, że
moje czujne oko dostrzeże w morzu podróżujących głów wesoło
podskakujący kapelusik, a natychmiast uruchamiam system alarmowy i
przechodzę w tryb "chowaj się!". Niestety, podrygujący ze
złości właściciel kowbojskiego nakrycia głowy ewidentnie mnie namierzył i wręcz obleśnie
oblizywał się na mój widok, zbliżając się szybkim krokiem. Towarzyszyła mu rozdygotana i bliska
płaczu młodziutka pracownica odpraw bagażowych. Kowboj
rozpoczynał wakacje od prowadzenia 1:0.
- Czy Pan jesteś
przedstawicielem biura? - facet, już z daleka zaczął głośno
drzeć nalanego ryja. Dokładnie za jego spoconymi plecami,
popołudniowe czerwcowe słońce przebijało się przez brudne szyby
terminala oświetlając złotą aureolą jego lekko otyłą postać, którą oprócz wspomnianego nakrycia głowy ozdabiał pasiasty trykocik i wakacyjne szorty na krzywych i białych jak mąka nogach.
- Zaraz mnie zastrzeli i
będzie jak w westernie – pomyślałem zaniepokojony, niemniej
potakująco skinąłem głową czekając na rozwój wydarzeń. W końcu dobra lotniskowa pyskówka z
powodzeniem zastępuje popołudniową kawę, a kowboj, zachęcony
zgnojeniem niedoświadczonej laski z checkinu, ewidentnie domagał
się konfrontacji na wyższym poziomie.
- Możesz się zwijać,
bo już tu nie pracujesz! - facet z hukiem rzucił na blat kopertę z
voucherem podróżnym, a dziewczyna wzdrygnęła się przestraszona.
- W takim razie pozostaje
mi tylko życzyć udanych wakacji – wybrałem wariant postępowania
al'a Monty Python i odwróciłem się plecami do krzyczącego,
wykonując gest zamykania stanowiska. Jakiś feralny ten lot do
Turcji..... Dopiero początek sezonu, a już kolejna osoba wysyła
mnie na zwolnienie. W odróżnieniu od ostatniej idiotki, która
udawała znaną prawniczkę, tym razem wywala mnie z roboty kowboj
grający prezesa.
- Moment! Czy ty wiesz
kim ja jestem? Kupiłem pakiet PREMIUM!!! - awanturnik ewidentnie
potrzebował dowartościowania. Na moje oko pakiet last minute all
inclusive za 999 zł.
- I w związku z tym w
czym możemy Panu pomóc? - zapytałem ze zjadliwą uprzejmością
nieszczęśnika, który za dodatkowych dziewięćdziesiąt złotych nabył prawo
do odprawy bez kolejki, wcześniejszej rezerwacji miejsca w
samolocie, darmowego napoju bezalkoholowego oraz tzw. prasy, czyli
wczorajszej "wyborczej" lub "rzepy".
- Powiedz tej głupiej
piź...dzie, że ma mi dać tego zapłaconego drinka i zabrać
walizki, a ty załatw, żebym nie musiał stać w tej kolejce –
kowboj o duszy prezesa nie przebierał w słowach i jednocześnie
wskazywał ręką na długaśną linię pasażerów czekających do
kontroli bezpieczeństwa.
- Przysługuje Panu
ekspresowa odprawa bagażowa, niemniej walizkę dostarcza Pan do niej
sam, a napój otrzyma Pan od stewardessy na pokładzie. Kolejka do
kontroli bagażu podręcznego jest jedna dla wszystkich – na tym
etapie informacje o braku alkoholu w wymarzonym drinku mu darowałem.
Mój ton głosu wyzzuty był z wszelkich zbędnych emocji. Dla
potrzeb profesjonalnej obsługi klienta brzmiała w nim jednak
delikatna nuta współczucia. Moja praca polega na obdzieraniu ludzi
z marzeń i podobno jestem w tym perfekcyjny, ale też zdarzają mi
się chwile słabości.
- W tym momencie biorę
telefon do ręki i już cię tu nie ma, jeba..ny chamie! - kapelusz,
aż podskoczył furiatowi na głowie, a otyła twarz spurpurowiała z
nerwów. Dziewczyna z obsługi musiała być nowa, bo aż cofnęła
się ze strachu. Zatęskniłem za Iką. Wspólnie doprowadzilibyśmy
gościa do rezygnacji z wakacji, a tak została mi tylko dywersja.
- Jesteście oszustami i
ja wam pokażę! - zignorowałem groźbę i jako rasowy wampir
energetyczny ładowałem akumulator na całą nockę na lotnisku, a
moje źródło energii podskakiwało jak wkurwio..ny skwarek na
patelni.
- Nikt nie chce Pana
oszukać, a a co więcej staramy się pomóc jak możemy – byłem słodki jak ptasie mleczko.
- Rusz dupę i mnie
odpraw – kowboj huknął wulgarnie na wciąż roztrzęsioną laskę.
Dziewczyna drżącymi
rękoma podała chamowi kartę pokładową i okleiła czarną tanią
walizę, którą złośliwie ustawił na wadze rączką do dołu,
tak żeby trudno było nakleić zawieszkę.
- Życzymy udanych
wakacji i miłego lotu– uśmiechnąłem się szeroko do naszego
jakby nie było klienta.
- Nic wam nie
pomoże! Jutro wywalą was z roboty – kowboj rzucił nam miłe słowo
na odchodne i wepchnął się w kolejkę do hali odlotów łokciując
przy tym brutalnie przypadkową kobietę z dzieckiem.,
- I co teraz? Rzeczywiście nas wywalą?
- laska z checkinu musiała być bardzo świeża.
Uśmiechnąłem się już
zupełnie szczerze, widząc, że ze stresu zapomniała nakleić na
karcie pokładowej kowboja jego części potwierdzenia nadania bagażu.
Brak śladów oznaczał przestępstwo doskonałe. Podniosłem słuchawkę
i wybrałem numer do sortowni:
- Cześć chłopaki !Za
chwilę dojedzie do was wielka czarna walizka. Ona dzisiaj nigdzie
nie leci.
- Tylko żeby liczba w
raporcie się zgadzała! - na bagażowych zawsze można liczyć.
- Usuń jego bagaż z
systemu – nowa potrzebowała szkolenia, bo wpatrywała
się we mnie z szeroko rozdziawioną buzią, nic nie rozumiejąc.
- I co teraz? -
dziewczyna wciąż domagała się wyjaśnień.
- Pan odbierze
walizkę po powrocie z wakacji – znowu
uśmiechnąłem się szeroko niczym krokodyl, wyobrażając sobie kowboja
biegającego po tureckim lotnisku w poszukiwaniu swojej walizki.
W Turcji jest ciepło, więc kapelusz
i szorty mu wystarczą. Z resztą obkupi się na bazarach.....
Boskie jak zawsze :))
OdpowiedzUsuńDzięki..
OdpowiedzUsuńdzięki zawsze jak czytam Twoje wpisy poprawi mi sie humor
OdpowiedzUsuńNo staram się:-)
UsuńA dlaczego nie ma punktu do odznaczenia "Pouczające" ??
OdpowiedzUsuńBo dla mnie jest bardzo, aż chyba w nadchodzącym sezonie wypróbuję...