- Mamy do
przekwaterowania piętnaście osób. W sumie z pięciu hoteli –
Patrycja próbuje mówić raźnym głosem, ale wychodzi jej to nad
wyraz słabo. Patrzy ponuro w kartkę z nazwiskami szczęśliwców.
Niczego nieświadomi ludzie siedzą teraz pewnie w samolocie i
popijając drineczki przechwalają się kto mniej zapłacił za
wakacje. Taki narodowy sport.
W Sharm el Sheikh trwa obecnie jakaś wielka międzynarodowa
konferencja, overbooking goni overbooking i ogólnie jest lekki
bałagan, co oznacza zamiany hoteli i wielogodzinne kłótnie z
turystami. Ostatnio jedna rodzina poczuła zew pustyni i niczym
rasowi Beduini rozbiła w lobby całkiem profesjonalny obóz,
odmawiając zmiany hotelu. Nic nie wskórał rezydent, ani dyrektor
hotelu. Udało się ich zmiękczyć dopiero Rosjanom, którzy im
zrobili nad głową imprezę do piątej rano.
- Wszystkich wysyłamy do
Rehany. Tam nie jest tak źle, więc może nie będzie takiej
awantury jak ostatnio – Patrycja nakreśliła plan i teraz szuka
wzrokiem ochotnika, który go zrealizuje. Rezydenci zaczynają
przyglądać się z zainteresowaniem brudnej podłodze w biurze, a w
pomieszczeniu zapada grobowa cisza.
- Majonez! Ty będziesz
odpowiedzialny za kwaterunek – dziewczyna zwraca się do młodego
Egipcjanina, który mimo wszechobecnego upału siedzi pod krawatem i
w marynarce.
- Do ciarnej roboty
zawsie Muzin – chłopak uśmiecha się blado. Ma na imię Mohamed,
a ksywę zawdzięcza powtarzanemu jak mantra ostrzeżeniu, że "jak
ktoś się boi egipskiej ślaczki, to niech nie je majoneziu".
- Nie marudź! Kaśka
weźmie ich na klatę rano na spotkaniu informacyjnym – Patrycja
ucina marudzenie Majoneza i zachęcająco uśmiecha się do wielkiej
dziewczyny, która ledwo wcisnęła się w męski rozmiar służbowej
koszuli. Kasia jest wręcz stworzona do pacyfikacji niezadowolonych
turystów. Głos ma tak tubalny, że przekrzyczy największe
histeryczki, a gabarytem przerasta niejednego awanturnika, więc
rękoczyny też odpadają. Jak to opisał w reklamacji jakiś mięczak
przekwaterowany z pięciu gwiazdek z aquaparkiem do czterech z
basenem w remoncie: "Rezydentka budziła grozę. Była jak
spychacz, głuchy na nasze prośby". Kopia pisma wisiała w
biurze przez miesiąc, a Kaśka dostała wtedy premię za "wzorowe
wypełnianie obowiązków".
- Piętnaście osób to
dużo. Mohamed da sobie radę sam? - w Nowej jak widać drzemią
wielkie pokłady empatii i chęć do pracy. No ale trzeba jej
wybaczyć. Jest tutaj od tygodnia, więc ma prawo nie wiedzieć, że
ten śniady chłopak z nieśmiałym uśmiechem, jest mistrzem
manipulacji i królem krętaczy, który z każdej awantury wychodzi
obronną ręką.
- Masz rację! Musisz się
uczyć od najlepszych, więc pojedziecie razem. Samolot przylatuje o
północy – Patrycja uśmiecha się złośliwie i kończy odprawę.
Maszyna ląduje
punktualnie. Nowa nerwowo obserwuje jak Mohamed wita pierwszych
wyłaniających się z hali przylotów. Szeroki uśmiech, ciemne oczy
sarny i spokojny głos z uroczym akcentem budzą zaufanie i przyjazne
spojrzenia. Po chwili Egipcjanin jest już kumplem większości
nowo przybyłych turystów. Ludzie zmęczeni podróżą i późną
porą zajmują miejsca w autokarze i w oczekiwaniu na pozostałych
uczestników wyjazdu zapadają w pierwsze drzemki.
- Mohamed! Idziemy spać!
Powiesz przez mikrofon jak będziemy pod naszym hotelem? –
skacowany facet ze złotym łańcuchem na szyi krzyczy z tylnego
siedzenia autokaru.
Gdy autobus rusza,
większość turystów pogrążona jest w głębokim śnie.
Egipcjanin wyczytuje kolejne nazwy hoteli i nazwiska gości. Pomaga
wyciągać walizki i poklepując zaspanych po plechach, delikatnie
popycha w kierunku kolejnych recepcji.
- Ty Majonez, a ci z tego
Radissona nie mieli być przekwaterowani? - konspiracyjnym szeptem
pyta Nowa.
- Psiecieś sią –
Egipcjanin mruczy jej do ucha i wskazuje na napis Rehana, który
niczym halogenowa latarnia rozświetla czarną egipską noc.
- O kurna! Byliśmy już
tu dzisiaj trzy razy – Nowa rozpoznaje hotelowe wejście.
- Cicho! Musimy tu
psijechać jeście z jedna rodzina. Żlobimy dwa inne hotele i
wlócimy – Majonez uśmiecha się porozumiewawczo
- To ty im nic nie
mówisz? - Nowa jest w szoku i patrzy z przerażeniem na parkę,
która znika w wejściu do hotelu, nie odnotowując faktu, iż
kwaterują się w innym obiekcie niż zarezerwowali.
- Po cio ich stresować w
noci? Sią na wakacijach! - Majonez zdecydowanym ruchem wykreśla dwa
kolejne nazwiska z piętnastoosobowej listy wybrańców.
niezły tekst ! haha
OdpowiedzUsuń