środa, 18 marca 2015

Majonez

- Mamy do przekwaterowania piętnaście osób. W sumie z pięciu hoteli – Patrycja próbuje mówić raźnym głosem, ale wychodzi jej to nad wyraz słabo. Patrzy ponuro w kartkę z nazwiskami szczęśliwców. Niczego nieświadomi ludzie siedzą teraz pewnie w samolocie i popijając drineczki przechwalają się kto mniej zapłacił za wakacje. Taki narodowy sport. 
W Sharm el Sheikh trwa obecnie jakaś wielka międzynarodowa konferencja, overbooking goni overbooking i ogólnie jest lekki bałagan, co oznacza zamiany hoteli i wielogodzinne kłótnie z turystami. Ostatnio jedna rodzina poczuła zew pustyni i niczym rasowi Beduini rozbiła w lobby całkiem profesjonalny obóz, odmawiając zmiany hotelu. Nic nie wskórał rezydent, ani dyrektor hotelu. Udało się ich zmiękczyć dopiero Rosjanom, którzy im zrobili nad głową imprezę do piątej rano.
- Wszystkich wysyłamy do Rehany. Tam nie jest tak źle, więc może nie będzie takiej awantury jak ostatnio – Patrycja nakreśliła plan i teraz szuka wzrokiem ochotnika, który go zrealizuje. Rezydenci zaczynają przyglądać się z zainteresowaniem brudnej podłodze w biurze, a w pomieszczeniu zapada grobowa cisza.
- Majonez! Ty będziesz odpowiedzialny za kwaterunek – dziewczyna zwraca się do młodego Egipcjanina, który mimo wszechobecnego upału siedzi pod krawatem i w marynarce.
- Do ciarnej roboty zawsie Muzin – chłopak uśmiecha się blado. Ma na imię Mohamed, a ksywę zawdzięcza powtarzanemu jak mantra ostrzeżeniu, że "jak ktoś się boi egipskiej ślaczki, to niech nie je majoneziu".
- Nie marudź! Kaśka weźmie ich na klatę rano na spotkaniu informacyjnym – Patrycja ucina marudzenie Majoneza i zachęcająco uśmiecha się do wielkiej dziewczyny, która ledwo wcisnęła się w męski rozmiar służbowej koszuli. Kasia jest wręcz stworzona do pacyfikacji niezadowolonych turystów. Głos ma tak tubalny, że przekrzyczy największe histeryczki, a gabarytem przerasta niejednego awanturnika, więc rękoczyny też odpadają. Jak to opisał w reklamacji jakiś mięczak przekwaterowany z pięciu gwiazdek z aquaparkiem do czterech z basenem w remoncie: "Rezydentka budziła grozę. Była jak spychacz, głuchy na nasze prośby". Kopia pisma wisiała w biurze przez miesiąc, a Kaśka dostała wtedy premię za "wzorowe wypełnianie obowiązków".
- Piętnaście osób to dużo. Mohamed da sobie radę sam? - w Nowej jak widać drzemią wielkie pokłady empatii i chęć do pracy. No ale trzeba jej wybaczyć. Jest tutaj od tygodnia, więc ma prawo nie wiedzieć, że ten śniady chłopak z nieśmiałym uśmiechem, jest mistrzem manipulacji i królem krętaczy, który z każdej awantury wychodzi obronną ręką.
- Masz rację! Musisz się uczyć od najlepszych, więc pojedziecie razem. Samolot przylatuje o północy – Patrycja uśmiecha się złośliwie i kończy odprawę.
Maszyna ląduje punktualnie. Nowa nerwowo obserwuje jak Mohamed wita pierwszych wyłaniających się z hali przylotów. Szeroki uśmiech, ciemne oczy sarny i spokojny głos z uroczym akcentem budzą zaufanie i przyjazne spojrzenia. Po chwili Egipcjanin jest już kumplem większości nowo przybyłych turystów. Ludzie zmęczeni podróżą i późną porą zajmują miejsca w autokarze i w oczekiwaniu na pozostałych uczestników wyjazdu zapadają w pierwsze drzemki.
- Mohamed! Idziemy spać! Powiesz przez mikrofon jak będziemy pod naszym hotelem? – skacowany facet ze złotym łańcuchem na szyi krzyczy z tylnego siedzenia autokaru.
Gdy autobus rusza, większość turystów pogrążona jest w głębokim śnie. Egipcjanin wyczytuje kolejne nazwy hoteli i nazwiska gości. Pomaga wyciągać walizki i poklepując zaspanych po plechach, delikatnie popycha w kierunku kolejnych recepcji.
- Ty Majonez, a ci z tego Radissona nie mieli być przekwaterowani? - konspiracyjnym szeptem pyta Nowa.
- Psiecieś sią – Egipcjanin mruczy jej do ucha i wskazuje na napis Rehana, który niczym halogenowa latarnia rozświetla czarną egipską noc.
- O kurna! Byliśmy już tu dzisiaj trzy razy – Nowa rozpoznaje hotelowe wejście.
- Cicho! Musimy tu psijechać jeście z jedna rodzina. Żlobimy dwa inne hotele i wlócimy – Majonez uśmiecha się porozumiewawczo
- To ty im nic nie mówisz? - Nowa jest w szoku i patrzy z przerażeniem na parkę, która znika w wejściu do hotelu, nie odnotowując faktu, iż kwaterują się w innym obiekcie niż zarezerwowali.
- Po cio ich stresować w noci? Sią na wakacijach! - Majonez zdecydowanym ruchem wykreśla dwa kolejne nazwiska z piętnastoosobowej listy wybrańców.

1 komentarz: